27-05-2009, 21:50 | #1 |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
Wilczakowe łupy
|
28-05-2009, 01:08 | #2 |
Wiewiórka Wredna
|
A myślałam, że stary, skórzany kaganiec, to cenny łup...
__________________
(...)W kwestie mroczne i ogromne Słodka świata treść wycieka: Wszystko wina to człowieka(...) |
28-05-2009, 02:07 | #3 |
Distinguished Member
Join Date: Jan 2004
Location: Supraśl/Poznań
Posts: 2,513
|
Hihihi, gratulacje!!!
|
28-05-2009, 07:34 | #4 |
Plessowy wilczak
Join Date: Mar 2009
Location: Pszczyna
Posts: 1,200
|
Bożenko, może to miał być prezent dla Ciebie od Łowcy, tylko rozmiaru nie był pewien
|
28-05-2009, 08:35 | #5 |
Member
Join Date: Dec 2007
Posts: 993
|
Teraz wiadomo że z Łowcą nie mozna zadzierać - tylko tyle zostało z właścicielki cyckowej wygody
|
28-05-2009, 08:43 | #6 | |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
Quote:
Świetna interpretacja! Fakty są takie, że po koncertach jakie się tu odbywały w ostatni weekend, pozostały różne trofea... |
|
28-05-2009, 08:49 | #7 |
Member
Join Date: Dec 2007
Posts: 993
|
Widocznie ta cyckowa wygoda była dla właścicielki bardzo niewygodna
|
28-05-2009, 08:54 | #8 |
złośliwy krasnolud
Join Date: Aug 2007
Posts: 705
|
No nie, Łowca jak porządny facet wie co dobre
Dobrze że nie znalazł np pokoncertowo zużytych 'baloników'
__________________
CIRI Wilk z Polskiego Dworu ['] |
28-05-2009, 17:24 | #9 |
Senior Member
Join Date: Sep 2008
Location: Sosnowiec
Posts: 1,687
|
Nie mogę jaki "Łowiec" - hehe, a dopiero co mówiłyśmy o tym, co takiego jest na Muchowcu po koncertach i jak widzę trafiłaś
|
29-05-2009, 11:48 | #10 |
VIP Member
|
Mam nadzieje, ze byla to rzecz zgubina, a nie ZDOBYTA.....
__________________
|
23-06-2009, 09:20 | #11 |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
Nie chcę zakładać nowego tematu, więc dopiszę to tutaj.
Z drugiej strony gdyby Łowca inaczej podszedł do sprawy, to kto wie, czy wręcz nie wpasowałoby się to tutaj w 100 proc. A o co chodzi? Chodzi o to, że ja na Muchowcu widziałam już naprawdę różnych przedstawicieli przyrody zarówno ożywionej, jak i nie; np. psy wszelkich ras i gabarytów, konie, ptactwo różnego rodzaju, zające a nawet dziki, ale w sobotę wieczorem przyszedł gościu z... kozą. Koza była piękną i okazałą przedstawicielką swojego gatunku, miała szykowny dzwoneczek na czerwonej tasiemce i budzące szacunek różki i była całkowicie "spuszczona ze smyczy". Pierwsze co mi przyszło na myśl, to to że my się tu dwoimy i troimy, żeby nauczyć naszych pupili chodzenia przy nodze itp., a tymczasem ona to robiła lepiej od najlepiej wyszkolonego owczarka i to bez komend. Charakter też bardzo zrównoważony; na obszczekiwania Łowcy (który nota bene szczeka tylko wtedy gdy się boi, oraz wtedy gdy chce bezskutecznie zachęcić do zabawy naszego kota) reagowała prawdziwym stoickim spokojem. Szkoda tylko że właściciel tego sympatycznego i pożytecznego zwierzaka nie był "pierwszej trzeźwości", a przede wszystkim szkoda, że nie mieliśmy przy sobie aparatu, żeby uwiecznić tę sceną. Lało niestety. |
|
|